Nanami Seki: Polscy kibice są niesamowicie zaangażowani
Nanami Seki to jedna z najbardziej utalentowanych japońskich rozgrywających młodego pokolenia. Swoją profesjonalną karierę zaczynała w Toray Arrows, gdzie szybko zyskała uznanie dzięki swojej precyzji, szybkości i inteligencji boiskowej. Po kilku sezonach w Japonii zdecydowała się na odważny krok – transfer do włoskiego giganta Imoco Volley Conegliano, gdzie miała okazję trenować i rywalizować u boku jednej z najlepszych rozgrywających na świecie, Joanny Wołosz.
W rozmowie z nami opowiada o początkach kariery, pierwszych doświadczeniach w reprezentacji, niezapomnianych momentach z Igrzysk Olimpijskich w Paryżu oraz o tym, jak wyglądała jej przygoda z polską publicznością podczas meczu o brązowy medal Ligi Narodów w Atlas Arenie. Seki dzieli się także refleksjami na temat różnic kulturowych między Japonią a Europą oraz zdradza swoje sportowe marzenia.
B.W: Jak wspominasz swój debiut w Toray Arrows i co było dla Ciebie wtedy najważniejsze?
N.S: Szczerze mówiąc, niewiele pamiętam. Jedyna rzecz, którą wyraźnie sobie przypominam, to jak bardzo byłam zdenerwowana przed meczem. Udało mi się jakoś zagrać dzięki wsparciu oraz rozmowom z bardziej doświadczonymi zawodniczkami i trenerami. W tamtym czasie liczyło się dla mnie tylko zwycięstwo. Byłam najmłodsza w drużynie, więc byłam wdzięczna, że starsze koleżanki stworzyły mi warunki, bym mogła grać swobodnie.
B.W: Co zmotywowało Cię do dołączenia do włoskiego klubu Imoco Volley Conegliano?
N.S: Grałam dotąd tylko w Toray Arrows w Japonii i chciałam zobaczyć więcej świata. To był punkt wyjścia. Kiedy Imoco się ze mną skontaktowało, już znałam tę drużynę, choć nie orientowałam się jeszcze dobrze w światowej siatkówce. Pomyślałam, że nawet jako druga rozgrywająca chcę wykorzystać szansę gry z najlepszymi zawodniczkami na świecie.
B.W: Jak przebiegała Twoja adaptacja w nowym zespole, szczególnie grając u boku Joanny Wołosz?
N.S: Wszystkie moje koleżanki z drużyny były bardzo miłe i mimo że mój angielski był ograniczony, starały się ze mną komunikować. Dzięki temu zaaklimatyzowałam się lepiej, niż się spodziewałam. Joanna jest uznawana za jedną z najlepszych rozgrywających na świecie i bardzo czekałam na możliwość gry z nią. Miałam od niej tylko się czego uczyć. Zarówno podczas treningów, jak i obserwując ją z ławki podczas meczów, byłam pod ogromnym wrażeniem. To był prawdziwy zaszczyt móc z nią grać.
B.W: Jakie aspekty pracy z trenerem Danielem Santarellim uważasz za kluczowe dla sukcesów drużyny?
N.S: Jego ogromne zaangażowanie i intensywność w każdym treningu i każdej akcji. Nawet w zespole pełnym światowej klasy zawodniczek zwycięstwa nigdy nie przychodzą łatwo, ale on jest typem trenera, który potrafi pochwalić dobre rzeczy i bezpośrednio wskazać, co wymaga poprawy – niezależnie od tego, kto popełnia błąd.
B.W: Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas pierwszego meczu w seniorskiej reprezentacji Japonii?
N.S: Szczerze mówiąc, nie pamiętam dokładnie. Mój pierwszy mecz był w spotkaniu towarzyskim przed turniejem, a nie w oficjalnych rozgrywkach, i w ogóle nie spodziewałam się, że wyjdę w pierwszym składzie. Przede wszystkim czułam nerwy i niepewność.
B.W: Co dla Ciebie znaczy zdobycie srebrnego medalu w Lidze Narodów 2024?
N.S: Samo zdobycie medalu w międzynarodowym turnieju stało się dla mnie ogromnym doświadczeniem i cennym kapitałem.
B.W: Jakie wspomnienie z Igrzysk Olimpijskich w Paryżu jest dla Ciebie najważniejsze?
N.S: Moment, w którym po raz pierwszy weszłam na boisko po zmianie. To była scena, o której zawsze marzyłam, i choć starałam się maksymalnie skupić, czułam też ogromną radość.
B.W: Czy jest zawodniczka, która szczególnie Cię zainspirowała w karierze?
N.S: Hitomi Nakamichi. Była jedną z zawodniczek, które zdobyły brąz na igrzyskach w Londynie. Kiedy dołączyłam do drużyny po liceum, nie była jeszcze trenerką, ale czasem przychodziła nas uczyć. Od kolejnego sezonu została trenerką i mogę szczerze powiedzieć, że nauczyła mnie prawie wszystkiego, co wiem o grze na pozycji rozgrywającej.
B.W: Jak kultura japońska wpływa na Twoje podejście do sportu i codziennego życia?
N.S: Zawsze myślałam, że mój sposób działania jest "normalny", ale gra za granicą uświadomiła mi różnice – na przykład kulturę porządku i organizacji w Japonii. Myślę, że wpłynęło to na mnie bardziej, niż się spodziewałam.
B.W: Co dla Ciebie znaczy reprezentowanie Japonii na arenie międzynarodowej?
N.S: To jeden z głównych celów, jakie miałam, wchodząc w świat siatkówki, i nawet teraz moim celem jest zdobycie medalu olimpijskiego z reprezentacją Japonii. Ma to dla mnie ogromne znaczenie.
B.W: Jak wspominasz mecz o brązowy medal w Atlas Arenie w Polsce, w którym Polska wygrała 3:1?
N.S: Było to niezwykle frustrujące. Ale był to też mecz, który uświadomił mi, czego nam jeszcze brakuje. Chcę wykorzystać to doświadczenie, by się rozwijać.
B.W: Jak opisałabyś atmosferę w hali i wsparcie kibiców podczas tamtego meczu?
N.S: Siatkówka jest w Polsce niezwykle popularna i fajnie było zagrać w takiej atmosferze.
B.W: Co najbardziej zapamiętałaś z pobytu i meczu w Łodzi?
N.S: Spacer główną ulicą w czasie wolnym zrobił na mnie ogromne wrażenie. To było piękne i urokliwe miasto.
B.W: Co sądzisz o polskich kibicach i ich wsparciu podczas meczów?
N.S: Byli niesamowicie zaangażowani. W Japonii siatkówka kobiet wciąż jest na etapie zwiększania popularności, więc szczerze mówiąc, poczułam pewną zazdrość.
Nanami Seki to zawodniczka, która łączy w sobie skromność, ambicję i ogromną chęć rozwoju. Jej historia pokazuje, jak odwaga w podejmowaniu nowych wyzwań – takich jak transfer do Europy czy gra w reprezentacji – może prowadzić do cennych doświadczeń sportowych i życiowych. Fascynacja polskimi kibicami, szacunek dla Joanny Wołosz i marzenie o olimpijskim medalu sprawiają, że Seki jest jedną z tych siatkarek, których karierę warto śledzić w nadchodzących latach.
Foto: Volleyball World