Olga Musiał – od Podkarpacia do akademickiej gwiazdy w USA

2025-07-16

Siatkówka to dyscyplina sportu, która od lat cieszy się ogromną popularnością w Polsce. Za sukcesami najlepszych zawodniczek stoją lata ciężkiej pracy, wyrzeczeń i nieustannego doskonalenia umiejętności. Olga Musiał to jedna z tych młodych zawodniczek, które udowadniają, że talent połączony z wytrwałością i determinacją może zaprowadzić bardzo daleko. Jej historia zaczęła się w niewielkiej miejscowości Mogielnica pod Rzeszowem, gdzie przypadek i trafne spostrzeżenie trenera odmieniły jej życie.

Już od pierwszych treningów Olga wiedziała, że siatkówka to sport dla niej. Nie obyło się jednak bez trudności — poważna kontuzja zerwania więzadła krzyżowego przedniego w wieku 13 lat była prawdziwym testem jej siły zarówno fizycznej, jak i mentalnej. Pomimo tych przeszkód, Olga nie tylko wróciła do sportu, ale także zdobyła medale na międzynarodowych zawodach, a obecnie kontynuuje karierę w Stanach Zjednoczonych, łącząc intensywne treningi z nauką na Uniwersytecie Utah.

W rozmowie z nami Olga dzieli się swoimi doświadczeniami, opowiada o różnicach między polskim a amerykańskim stylem trenowania, wyzwaniach życia sportowca i studenta, a także zdradza, co daje jej siłę i motywację, aby każdego dnia walczyć o swoje marzenia. To wywiad, który pokazuje, że droga do sukcesu jest pełna wyzwań, ale z odpowiednim nastawieniem i pasją wszystko jest możliwe.


B.W: Co sprawiło, że zaczęłaś grać w siatkówkę?
O.M: Śmieszna historia, ponieważ w tamtym czasie chodziłam do bardzo małej szkoły w Mogielnicy (miejscowość pod Rzeszowem) i odbywała się lekcja polskiego, gdzie nauczycielką była moja mama. Do klasy wszedł Trener Depa z V LO w Rzeszowie. Oczywiście wszystkie dzieci wstały, aby się przywitać, a ja już w tamtym czasie byłam w miarę wysoka. No i tak się złożyło, że Trener Depa zauważył mnie i od razu zaproponował, abym przychodziła na treningi.

B.W: Kto lub co Cię zainspirowało na początku?
O.M: Tak jak w odpowiedzi na pierwsze pytanie – na początku poszłam na treningi, żeby zobaczyć, czy mi się spodoba. Jak widać, bardzo mi się spodobało i już tak zostało.

B.W: Jakie były Twoje największe wyzwania na początku kariery?
O.M: Niestety w wieku 13 lat zerwałam ACL(więzadło krzyżowe przednie) . Wiadomo, to duże wyzwanie, jeśli chodzi o powrót do formy fizycznej – rehabilitacja, która trwała rok. Również mentalnie było ciężko, ponieważ był to czas zaraz przed naborem do SMS PZPS Szczyrk, gdzie bardzo chciałam się dostać. Koniec końców wszystko, co zaplanowałam w tamtym okresie, spełniło się.

B.W: Widzimy, że grałaś w kilku klubach w Polsce, a teraz kontynuujesz karierę w USA. Jak porównałabyś te dwa środowiska siatkarskie?
O.M: Według mnie największa różnica jest w kreowaniu drużyny. W Stanach, ze względu na to, że drużyna składa się z dwudziestoparoletnich dziewczyn, trenerzy mocno naciskają na zawiązywanie więzi i pogłębianie ich między zawodniczkami. Większość z tych dziewczyn gra dla uniwersytetu przez 4–5 lat, więc trenerzy próbują ustanowić pewnego rodzaju klimat, aby był on przekazany zawodniczkom, które zaczynają pierwszy rok studiów.

B.W: Co było dla Ciebie najważniejsze podczas decyzji o przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych i grze na Uniwersytecie Utah?
O.M: Zerwanie ACL tak młodo uświadomiło mi, że kariera sportowa może się niestety skończyć w ułamku sekundy i że plan B jest konieczny. Również moi rodzice zawsze mówili mi o tym, jak ważne są studia, szczególnie biorąc pod uwagę krótkoterminowość kariery sportowej. Stany, według mnie, gwarantują najlepsze połączenie wysokiej jakości nauki ze sportem również na najwyższym poziomie.

B.W: Zdobyłaś brązowy medal na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy. Jakie to było doświadczenie i co wyniosłaś z gry w reprezentacji?
O.M: EYOF wspominam bardzo dobrze. Miałyśmy bardzo dobrą atmosferę z dziewczynami na tym turnieju, co przełożyło się na brązowy medal. Wydaje mi się, że to właśnie wygrana z Serbią podczas tego turnieju uświadomiła nam, że możemy walczyć o najwyższe cele na arenie międzynarodowej.

B.W: Jak przygotowujesz się mentalnie i fizycznie do ważnych meczów?
O.M: Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, to duży nacisk kładę na higienę snu. Pół godziny przed pójściem spać nie używam telefonu i dbam, aby pory, o których kładę się do łóżka, były takie same. Często również po porannym rozruchu ucinam sobie 30-minutową "turbo drzemkę". Jeśli chodzi o przygotowanie mentalne, to wychodzę z założenia, że trzeba zaufać swojemu treningowi. Tyle godzin ciężkiej pracy na hali, siłowni czy rehabilitacji włożonych podczas przygotowań powinno dać większy spokój głowy i również większą wiarę w siebie. Lubię też przypominać sobie, że te ważne mecze to szansa na sprawdzenie się i pokazanie tej całej ciężkiej pracy, którą się wykonało.

B.W: Jakie są Twoje największe atuty jako atakującej?
O.M: Nie boję się ciężkiej pracy, a powiedziałabym nawet, że w takich warunkach najszybciej się rozwijam. Pod kątem czysto fizycznym jestem dynamiczną zawodniczką. I oczywiście bycie leworęczną również pomaga 😉.

B.W: Nad czym jeszcze chciałabyś popracować?
O.M: Całe życie występowałam na pozycji atakującej, jednak zawsze chciałam spróbować swoich sił na przyjęciu. Więc obecnie przyjęcie jest tym elementem, nad którym spędzam dużo czasu.

B.W: Który moment w Twojej karierze uważasz za przełomowy i dlaczego?
O.M: Oprócz EYOF-u, w tym samym roku miałyśmy ME w Północnej Macedonii. Tam również zdobyłyśmy brązowy medal. W ostatnim meczu przeciwko Niderlandom zagrałam bardzo dobry mecz – jeden z lepszych w mojej karierze. Ten właśnie mecz dodał mi dużo wiary we własne umiejętności oraz pewności siebie.

B.W: Jak udaje Ci się łączyć życie akademickie z wymagającym treningiem?
O.M: Zawsze lubiłam szkołę i zdobywanie nowej wiedzy, jak i ciężką pracę na treningu. Wydaje mi się, że od wczesnych lat udało mi się stworzyć dobrą etykę pracy, a z tym planowanie i systematyczność, co bardzo pomaga w połączeniu studiów i treningów.

B.W: Co robisz w wolnym czasie, aby się zrelaksować i naładować baterie?
O.M: Zazwyczaj staram się zwiedzać dane miasto, w którym mieszkam w danym czasie. Szukam różnych restauracji, kafejek, muzeów, koncertów czy warsztatów. Krótko mówiąc, lubię wspierać lokalny biznes. Poza tym lubię chodzić po górach, czytać i ogólnie próbować nowych hobby.

B.W: Gdzie widzisz siebie za 5 lat, zarówno w karierze siatkarskiej, jak i poza nią?
O.M: Z medalem Igrzysk Olimpijskich – HAHAHAHA. To moje marzenie odkąd zaczęłam grać, mam jeszcze trochę czasu, żeby spróbować swoich sił w reprezentacji seniorskiej. Poza medalem IO, też zawsze chciałam grać we włoskiej lidze, jak i wrócić do Rzeszowa i zagrać w Developresie. Poza siatkówką chciałabym dużo zwiedzać!

B.W: Czy masz jakieś sportowe wzory do naśladowania lub osoby, które szczególnie Cię motywują?
O.M: Szczerze mówiąc, nie mam jednej osoby, ale zawsze lubiłam Britt Herbots, Paolę Egonu i Tijanę Bosković, a z męskiej strony Olka Śliwkę. Od strony mentalnej duży wpływ mieli na mnie Kobe Bryant i Michael Jordan.

B.W: Jakie rady dałabyś dziewczynom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z siatkówką?
O.M: Aby opinie innych osób na twój temat nie wpływały negatywnie na twoje poczucie własnej wartości.

B.W: Co według Ciebie jest kluczem do sukcesu w tym sporcie?
O.M: Znalezienie złotego środka i robienie rzeczy na 100%. Jak trenujesz – to na 100%, jak odpoczywasz – to na 100%, i jak się bawisz – to też na 100%!

Historia Olgi Musiał to inspirujący przykład młodej zawodniczki, która dzięki determinacji, ciężkiej pracy i odpowiedniej mentalności potrafi pokonywać nawet najtrudniejsze przeszkody. Od pierwszych kroków w małej szkole w Mogielnicy, przez ciężką kontuzję i lata rehabilitacji, po sukcesy na arenie międzynarodowej i kontynuowanie kariery sportowej w Stanach Zjednoczonych — jej droga pokazuje, jak ważne jest wytrwałe dążenie do celów oraz elastyczność w planowaniu swojej przyszłości. Olga Musiał udowadnia, że sukces to nie tylko talent, ale również odpowiednie podejście do treningu, balansowanie życia sportowego z edukacją i otwartość na nowe wyzwania. Jej historia może być motywacją dla wielu młodych sportowców, którzy marzą o realizacji swoich pasji, jednocześnie dbając o rozwój osobisty i naukę.