Wiara i jedność – klucz do sukcesu Czech w debiutanckim sezonie Ligi Narodów 2025
Reprezentacja Czech w siatkówce kobiet zadebiutowała w Lidze Narodów 2025, prezentując się zaskakująco dobrze jak na nowicjuszy. Turniej pełen był wyzwań — od mocnych przeciwników po niezwykle intensywny kalendarz spotkań. Drużyna pod wodzą trenera Giannisa Athanasopoulosa udowodniła, że ma w sobie ducha walki, a styl gry, choć jeszcze młody i szlifowany, może dać dużo radości czeskim kibicom.
Po rundzie zasadniczej, w której Czeszki zakończyły na 11. miejscu z 5 zwycięstwami i 14 punktami, warto przyjrzeć się nie tylko wynikom, ale także temu, co trener oraz zawodniczki zaprezentowały na parkiecie. W trakcie zmagań w Lidze Narodów Czechy odniosły ważne zwycięstwa, m.in. przeciwko USA (3:2 po przegraniu dwóch pierwszych setów) oraz Turcji (3:1, mimo przegranego trzeciego seta 4:25). Te triumfy pokazały, że drużyna potrafiła się podnieść i walczyć do końca, nawet w trudnych momentach.
Jednak oprócz sukcesów, reprezentantki Czech musiały mierzyć się również z porażkami, często przeciwko drużynom z czołówki światowej, jak Japonia czy Serbia. Cały turniej był dla zespołu ogromnym doświadczeniem, które – jak podkreśla trener – wzmocni ich przygotowania do nadchodzących wyzwań.
Warto podkreślić także indywidualne osiągnięcia czeskich zawodniczek, które po zakończeniu fazy zasadniczej Ligi Narodów 2025 zostały wysoko sklasyfikowane w poszczególnych statystykach. Magdalena Jehlarova zajęła 3. miejsce w rankingu najlepszych blokujących z 41 blokami, Ela Koulisiani uplasowała się na 4. pozycji w klasyfikacji asów serwisowych (18 asów), a Katerina Valkova zdobyła 3. miejsce w zestawieniu najlepszych rozgrywających. Te wyniki pokazują, że w zespole drzemie duży potencjał, a młode zawodniczki już teraz potrafią rywalizować na najwyższym poziomie.
Również doświadczenie Michaeli Mlejnkovej oraz Heleny Grozer (Havelkovej) odegrało istotną rolę w budowaniu stabilności zespołu – ich spokój, pewność na boisku oraz umiejętność radzenia sobie w trudnych momentach były bezcenne dla młodszych zawodniczek i całej drużyny.
Wywiad z trenerem reprezentacji Czech, Giannisem Athanasopoulosem
B.W: Jak podsumowałby trener występ reprezentacji Czech w Lidze Narodów 2025, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że był to wasz debiutancki sezon?
G.A: Na pewno wyniki, moim zdaniem, przerosły nasze oczekiwania, zwłaszcza te dwa duże zwycięstwa — przeciwko Turcji i przeciwko USA. Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego pierwszego turnieju w VNL. Zanim pojechaliśmy na te zawody, dużo rozmawialiśmy z drużyną i powiedzieliśmy sobie, że musimy podchodzić do nich mecz po meczu. I zawsze, gdy kończy się jeden mecz, musimy natychmiast skupić się na następnym. Nie mieliśmy zbyt wielu mocnych spotkań — nie graliśmy tak naprawdę od 2019 roku w ramach programu. To była więc bardzo trudna rywalizacja dla nas, pełna doświadczeń — wiele wzlotów, ale też upadków — ale wierzę, że to wszystko sprawi, że będziemy lepszym zespołem. Na pewno po tym turnieju mogę powiedzieć, że gramy dużo lepszą siatkówkę i jesteśmy teraz znacznie lepszą drużyną.
B.W: Drużyna odniosła kilka ważnych zwycięstw, m.in. przeciwko USA i Turcji. Co Twoim zdaniem zadecydowało o sukcesie w tych meczach?
G.A: Od pierwszego momentu, kiedy w 2019 roku dołączyłem do tej drużyny, starałem się wprowadzić pewną kulturę i ustaliliśmy zasady, według których musimy grać jako zespół, walczyć jako zespół — zawsze, niezależnie od sytuacji, niezależnie od wyniku. Nie możemy zachowywać się indywidualnie — ani na boisku, ani poza nim. Siła w tym podejściu, moim zdaniem, była naprawdę istotna. Wiara w to, że razem możemy coś osiągnąć, że możemy pokonać przeciwnika — to było bardzo ważne. Dziewczyny naprawdę w to wierzyły — mimo że przegrywały 0:2 w setach z USA, nigdy się nie poddały. Mimo że w trzecim secie z Turcją przegrały 4:25, nadal wierzyły, nie załamały się, zostały razem, trzymały się jako drużyna przez cały czas. I w każdym trudnym momencie duch zespołu pozwalał przezwyciężyć gorycz i smutek, a na końcu odniosłyśmy zwycięstwo. I to właśnie opisuje naszą drużynę — że zawsze walczymy razem.
B.W: W turnieju nie brakowało niespodzianek i wyrównanych meczów. Czy uważasz, że poziom siatkarskiej Ligi Narodów się wyrównał?
G.A: Format tych rozgrywek, moim zdaniem, jest jak walka bokserska. Jest tak intensywny i agresywny, że nie da się poczuć emocji. To bardzo trudne — dla ludzi, dla zawodniczek, dla trenerów. Wygrywasz jeden mecz — powiedzmy, że właśnie pokonaliśmy Turcję — a ja już natychmiast musiałem zacząć myśleć o Holandii. Moim zdaniem to jest zbyt agresywne — dla zawodniczek, dla trenerów, dla wszystkich zaangażowanych. Potrzebna jest trochę większa przerwa, jeśli chcemy zapewnić lepszy odbiór dla kibiców. Uważam, że w obecnym kształcie to jest niemożliwe. Przykład: grasz mecz o 20:30, kończysz późno w nocy, a następnego dnia masz mecz o 15:00, podczas gdy twój przeciwnik miał dzień wolny — tak jak my z Holandią, albo jak miały inne zespoły. Do tego dochodzi bardzo zaawansowane skautowanie na tym poziomie. Nie ma czasu na trening, na poprawę, coraz trudniej jest mniej fizycznym zawodniczkom zdobywać punkty. Decyduje świeżość, szerokość składu i jakość zawodniczek. Te drużyny mają przewagę w takich warunkach. VNL to z pewnością świetny produkt, ale wierzę, że dzięki pewnym zmianom może stać się jeszcze lepszy i jeszcze wyższej jakości.
B.W: Jak zespół przygotowywał się taktycznie do meczów z drużynami o bardzo różnych stylach gry, takimi jak Brazylia, Japonia czy Belgia?
G.A: O Brazylii nie mieliśmy żadnych informacji, ponieważ był to nasz pierwszy mecz. Nie rozegrali żadnego meczu towarzyskiego w tym sezonie, więc staraliśmy się zebrać materiały wideo z poprzedniego roku, bo reprezentacja Brazylii grała wtedy jeszcze w rozgrywkach klubowych. Tak wyglądały nasze przygotowania. Oczywiście mamy system jako zespół, staramy się go trzymać, ale jeśli trafia się inny typ drużyny — powiedzmy, jak Japonia, która gra bardzo szybko i kombinacyjnie — to próbujemy się dostosować. Również Belgia to zespół grający w podobnym stylu, zwłaszcza bez Herbots. Starają się dużo bronić, bardzo agresywnie zagrywają. Z Japonią i Belgią muszę powiedzieć, że był to trzeci mecz w trzy dni. Nasz pierwszy mecz nie był najlepszy. Na pewno walczyliśmy, ale wynik nie był taki, jakiego chcieliśmy. Japonia to było duże wyzwanie. Zagrywali niesamowicie, szczególnie Ishikawa. Próbujemy się dostosować, kiedy przeciwnik gra innym stylem siatkówki. Na pewno musimy się jeszcze poprawić. Chcemy rywalizować z zespołami z wyższego rankingu, ponieważ musimy trzymać ich z dala od siatki — wszystkie te zespoły są bardzo fizyczne. To samo dotyczy zespołów takich jak Japonia czy Tajlandia — jeśli mają system z dużą ilością kombinacji, bardzo trudno jest zatrzymać ich ofensywę.
B.W: Który moment lub mecz w Lidze Narodów uważasz za przełomowy dla zespołu?
G.A: Myślę, że mecz przeciwko USA pokazał wszystkim, na co nas stać — to był nasz drugi mecz, przeciwko bardzo silnemu przeciwnikowi. Przegrywaliśmy 0:2, ale potrafiliśmy pozostać w grze, wygrać trzeciego seta, potem czwartego, a potem ten niekończący się tie-break, w którym ostatecznie zwyciężyliśmy. Wszyscy, tak myślę, naprawdę wtedy uwierzyliśmy w siebie — tak, należymy do tego poziomu. I to dało nam ogromny zastrzyk energii na kolejne mecze i turnieje. To był dla nas moment przełomowy.
B.W: Jakie główne obszary wymagające poprawy zauważyłeś po tych rozgrywkach, szczególnie w kontekście porażek z silnymi drużynami?
G.A: Elementem, który możemy najbardziej poprawić, moim zdaniem, jest zagrywka. Możemy stać się lepszym zespołem w tym elemencie i będziemy nad tym pracować w ramach przygotowań do Mistrzostw Świata. Na pewno również organizacja jakości wystawy po obronie to coś, w czym także możemy się jeszcze poprawić.
B.W: Reprezentacja Czech zakończyła Ligę Narodów na 11. miejscu z 5 zwycięstwami i 14 punktami. Jak oceniasz ten wynik i czy spełnił on Twoje oczekiwania?
G.A: Myślę, że to dla nas świetny wynik. Po raz pierwszy graliśmy w VNL, w tych rozgrywkach. Rozegraliśmy cztery mocne mecze w pięć dni. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju straciliśmy naszą główną atakującą, która była z nami przez sześć lat — doznała kontuzji, ale jej zastępczyni, Monika Brancuská, w swoim debiucie, po raz pierwszy jako podstawowa zawodniczka w wąskim składzie, wykonała świetną pracę, a wszystkie koleżanki z drużyny bardzo jej pomogły. Ale ogólnie uważam, że cały zespół spisał się znakomicie. Myślę, że możemy być dumni z naszego występu i mam nadzieję, że to początek większej rozpoznawalności czeskiej siatkówki — żeby młode czeskie dziewczyny mogły oglądać siatkówkę w telewizji i żeby zaczęły uprawiać ten sport, a siatkówka stała się bardziej popularna w Czechach. Nasza reprezentacja U-16 osiąga teraz świetne wyniki, zajęła czwarte miejsce w Europie. Mam więc nadzieję, że to wszystko będzie się dalej rozwijać i wkrótce Czechy staną się jedną z czołowych drużyn na świecie.
B.W: Jakie cele stawiasz sobie po debiutanckim sezonie w Lidze Narodów i jakie masz plany na nadchodzące turnieje?
G.A: Mamy kilka dni wolnego, a potem rozpoczniemy przygotowania do Mistrzostw Świata. Trafiliśmy do bardzo trudnej grupy — zagramy przeciwko USA, Słowenii i Argentynie. Naszym głównym celem jest wyjście z grupy. Głęboko wierzę, że turniej VNL dał nam wiele emocji, wiele trudnych chwil i doświadczeń, które sprawią, że będziemy gotowi zagrać ten bardzo ważny dla nas mecz w Tajlandii. Naszym celem jest teraz skupienie się na Mistrzostwach Świata, żeby być tam w jak najlepszej formie i spróbować awansować z grupy. Bo uważam, że trafiliśmy do jednej z najtrudniejszych grup w Tajlandii.
Podsumowując, czeskie siatkarki pokazały się w Lidze Narodów 2025 z bardzo dobrej strony, zdobywając pięć cennych zwycięstw, w tym pamiętne mecze z USA i Turcją. Mimo że rywalizacja była niezwykle wymagająca, zespół nie tylko potrafił walczyć do końca, ale także wypracował sobie solidną pozycję w światowej siatkówce kobiet. Indywidualne sukcesy zawodniczek, które odnotowały się po fazie zasadniczej sezonu — takie jak wysokie lokaty Magdaleny Jehlarovej, Eli Koulisiani oraz Kateriny Valkovej — wskazują na dobrze prowadzony proces szkoleniowy i duży potencjał w drużynie, a doświadczenie Michaeli Mlejnkovej oraz Heleny Grozer odegrało istotną rolę w budowaniu stabilności zespołu. Teraz przed Czechami kolejne wyzwania, a zdobyte doświadczenia z pewnością zaprocentują podczas nadchodzących Mistrzostw Świata.
Podsumowując, czeskie siatkarki pokazały się w Lidze Narodów 2025 z bardzo dobrej strony, zdobywając pięć cennych zwycięstw, w tym pamiętne mecze z USA i Turcją. Mimo że rywalizacja była niezwykle wymagająca, zespół nie tylko potrafił walczyć do końca, ale także wypracował sobie solidną pozycję w światowej siatkówce kobiet. Indywidualne sukcesy zawodniczek, które odnotowały się po fazie zasadniczej sezonu — takie jak wysokie lokaty Magdaleny Jehlarovej, Eli Koulisiani oraz Kateriny Valkovej — wskazują na dobrze prowadzony proces szkoleniowy i duży potencjał w drużynie. Teraz przed Czechami kolejne wyzwania, a zdobyte doświadczenia z pewnością zaprocentują podczas nadchodzących Mistrzostw Świata.
Foto: Volleyball World